Nadal są to stare klimaty pinacoladowo–wibracjowe, czyli dużo czarnej muzy, dużo lat 70., 80. i 90., dużo jazzu i soulu, jakieś nowości, sporo smaczków live i remiksów, czyli to, co za starych czasów. Dzisiaj jednak wzbogaciłem swoje fascynacje o kolejnych wykonawców, zatem pojawiają się mocniejsze brzmienia klubowe (zawsze z linią basu) oraz muzyka poważna. Stęskniłem się za swoimi słuchaczami, cieszę się, że znowu się spotykamy. Ale najbardziej jestem ciekawy czy uda mi się trafić do najmłodszych fanów poszukujących dobrej muzyki.